pogoda zrobiła się cudna. Dużo słońca, mało wiatru – proporcje idealne, żeby traskę jakąś dłuższą skręcić. Noce co prawda zimne i ciągną się w nieskończoność, ale nie taki to znowu ziąb, żeby na spotkanie wschodzącego słońca nie wyruszyć. Słoneczne rendez-vous było dziś na moście w NDM. Trafiłam w punkt:)))
Nowy Dwór nie został wybrany przypadkowo, był bowiem częścią kolejnej ostródzkiej wyprawki. Dziś postanowiłam mazurskiego ICka w Modlinie złowić, a skoro miał on tam być o 6, to ja na moście powinnam być o 5.30. Akurat idealnie na słonecznego wschodu obserwację:)))
Jazda przez uśpione i puste Łomianki
miała sporo uroku, piękne były też mgły kiełpińskie – niestety zdjęciowo nieosiągalne. Trochę mniej podobało mi się to, co pokazywał termometr
ale znalazłam rękawiczki w mojej przepastnej torbie, więc dramatu nie było.
A w Ostródzie
piękne już było słońce i cieplutko, 19 stopni. I ten cudowny brak wiatru!
Po pagórach śmigało się wyśmienicie, zwłaszcza że powtórkowa wizyta w Austerii wypadła nader korzystnie i pokrzepienie przyniosła zacne. Na kolejnych 110km pobranych mi kalorii wystarczyło:)))
Serwisówki pożegnałam z żalem, jednak mniejszym niż zazwyczaj – bo odnaleziony objazd Mławy też radości z jazdy dostarcza.
Dostarczył i dziś.
Z poprzedniej wycieczki nie tylko trasę nowo poznaną wykorzystałam, ale też doświadczenie popołudniowej masakrycznie nieprzyjemnej jazdy 615. Którego dziś powtarzać nie zamierzam, chociaż jestem na 615 godzinę wcześniej niż ostatnio i ruch nie jest jeszcze aż tak dramatyczny. Im bliżej jednak Ciechanowa, tym aut szalonych więcej i z ulgą zjeżdżam na stację w Czeruchach.
Gdzie zamiast minut dziesięciu czekam 20 na spóźnialca z Mławy, który w końcu jednak na peron wpada i przez gąszcze Ciechanowskie oraz Gołotczyznę do Gąsocina mnie podwozi. Akuratnie podróżne pół godzinki na kalorii uzupełnienie wykorzystuję i w pełni nowych sił gotowa jestem na ostatnią pięćdziesiątkę czyli rajd do Modlina przez Klukowo, Świerkowo, Cieksyn, Borkowo i Pomiechówek.
Buła z serem power dała niezły bo zamiast się na kolejny (dziś już ostatni:))) pociąg spóźnić (były obawy) łowię ten wcześniejszy (już prawie uciekł, ale niebieski szczupakiem rzucił się i drzwi przytrzymał:))) W nagrodę mamy jeszcze jedną pocztówkę. Fajna klamra.
mapa odcinka Ostróda – Czeruchy (120km) jest tutaj
- DST 212.82km
- Czas 10:07
- VAVG 21.04km/h
jutro i w sobotę zmuszę się do odpoczynkowych spacerków. Gdyż na niedzielę mam plan. I jest to PLAN przez DUŻE PE!
Eliza, pięknie nam te Pagóry przedstawiasz, inspirujesz opisem, unaoczniasz super fotkami…
Masz MOC tak po te dwie stówki kręcić z okładem…
Ja pod wpływem Twoich poprzednich wypraw – z góry na dół Pagóry już przejechałem, jesienią przyjdzie czas na parę kółek po okolicy.
Podczas wrześniowego urlopu zamierzam co nie co z Twoich wycieczek do swojego repertuaru dorzucić 🙂