czerwiec wynagrodził słaby wynik maja i pozwolił na miesięczny kilometraż z trójką z przodu drugi rok z rzędu. Fajny miesiąc zakończony fajną wycieczką:)
Przez Nieporęt,
Załubice, Kuligów, Niegów, Mostówkę, Urle, Kamieńczyk i Nadkole
(po krzepiącej porcji pierogów – tym razem w strachowskim Nadliwiu, bo było na tyle wcześnie, że kajakowy tłum jeszcze nie zaatakował – i równie krzepiącej kawie w Łazach)
dojechałam do słynnej nietuzinkowej doprawdy rowerowej ścieżki.
Kusiła i nęciła dziurę sporą oferując już na wstępie, ale nie uległam uparcie trzymając się planu zakładającego skręt w kierunku miejscowości Brzuza.
Konsekwencja w realizacji planu się opłaciła i została wynagrodzona doświadczeniem rowerowej wycieczki z koniem. Mocna rzecz:))
Na koniec przejazd przez Bug przed Małkinią
i rzut oka na niezmiennie dramatyczną drogę do Kosowa Lackiego (tylko dla hardkorów. Trelinki, 12km – pełniące funkcję ścieżki rowerowej. Obok cudnie gładki asfalt z zakazem, a jakże).
Powrót KMką w niezłych całkiem jak na niedzielny wieczór warunkach (pociąg dwukrotnie dłuższy niż działdowski, co komfort względny tłumaczy. Rowerów dużo, ale “punktów” rowerowych w składzie aż 4).
- DST 159.85km
- Czas 07:52
- VAVG 20.32km/h
Czerwiec mnie usatysfakcjonował:) A teraz wszystkie moje myśli pędzą już ku końcówce lipca…