dziś traska-przejściówka: trochę nowego, trochę odgrzewanego a na koniec znane i lubiane. Fajnie:)
Z Wielkiej Nieszawki (dalszy ciąg ścieżkowego dziadostwa, omijam z daleka) na stację Toruń Główny niecałe 10km. Korzystam, żeby wywieźć się poza Toruń i ominąć te mało ciekawe klimaty głównych okołotoruńskich dróg.
Jabłonowo Pomorskie
oferuje peron sprzed półwiecza, nowiutki orlen i bardzo udaną cukiernię. Czyli na plus:)
W dodatku na orlenie bardzo zorientowana Pani – tak w sumie przypadkiem zagadnięta – opowiada o nowiutkich asfaltach tam gdzie do niedawna tylko dziury i piachy. I dzięki tej podpowiedzi zaliczam jedną z bardziej urokliwych tras:)
Do znanego i objeżdżonego Zbiczna – w samym środku Brodnickiego Parku Krajobrazowego – planowałam początkowo jechać główną 543 do Konojadów i tam przejazdu szukać. Tymczasem jadę pięknymi bocznymi i zupełnie pustymi dróżkami,
w znakomitej przewadze po świeżo zrobionym asfalcie.
Gorzechowo, Górale – tu uwaga zmyłka – drogowskaz na Zbiczno prowadzi prosto w piachy, trzeba skręcić na Mileszewy – to droga przez Góraliki do Konojadów i stąd przez Tomki (asfalt lany chyba wczoraj:))) i Sosno do Zbiczna.
Zbiczno cholera na jakąś wyrosło w czasie kiedy mnie tu nie było metropolię,
ścieżkozą bardzo niemile zainfekowane. Tyle dobrego, że już przed Cichym ścieżka znika a przed Łąkorkiem, na największych do tej pory dziurawcach – nówka!
Przyjemnych niespodzianek będzie więcej, kilka kilometrów przez Gaj a potem przez Bielice do Wonnej to pewniak,
ale psuty zawsze przez masakryczne kilometry następne.
Tymczasem…
tydzień temu wylali:))))
Nowe jest mniej więcej do Karasia, gdzie kończą się wpływy Nowego Miasta Lubawskiego, strona iławska jeszcze się do roboty nie zabrała, ale tu wertepy były zawsze mniejsze. Najgorsze zniknęło:))
Wjazd do Iławy od strony Karasia ma ten plus dodatni, że od razu jest się przy Starym Tartaku. Dziś micha młodych ziemniaków z chłodnikiem:)))
Z Iławy tradycyjnie kawałek wzdłuż Jezioraka promenadką i przez Tynwałd na Samborowo. Trudno narzekać,
chociaż za Samborowem te cztery kilometry w drodze na Liwę…
Niemniej dziadostwo mniej boli gdy czekają zacne perspektywy:)
Miłomłyn to już jak w domu, szybki rajd po serwisówkach
żółwik z Pankracym
i już lecę na Worlity.
Wieczór zapowiada się bardzo przyjemnie :)))
- DST 142.02km
- Czas 06:52
- VAVG 20.68km/h
mapka ze stravy jest tutaj