po 4 dniach pogody przecudownej, niewielkiego wiatru i słońca, które zupełnie lipcowo osmaliło mi skórę – dziś zmiana. Wichura! A na niebie walka dobra ze złem:))
Walka dobra ze złem toczy się też na ziemi. Żeby się do Zabłudowa przedrzeć trzeba trochę w piaseczku popracować.
Uff, “język” doniósł – byle do wsi:))) Istotnie, kolejnych 7 km do Zabłudowa już całkiem przyjemne.
Ciekawi mnie, co znajdę za Zabłudowem, bo dziś w planach tylko zjazd do Hajnówki – w miarę zgodnie z tym szalejącym wiatrem – a że celem jest jedyny do Siedlec pociąg to bez eksperymentów wojewódzką 865 jechać zamierzam. Oooo, był remoncik!
Ścieżka wylana całkiem gładko i bezkrawężnikowo, nawet fale Dunaju nie bardzo bujające:) Po kilku kilometrach wjeżdżam na lśniący nowością asfalt na jezdni – prace ścieżkowe nadal trwają. Jak się wkrótce okaże trwają też prace na jezdni – trafiam na kilka a może nawet kilkanaście “wahadeł” – dobrze, że zapas czasowy mam spory! Nawierzchniowo nie jest uciążliwie, bo wszędzie przejazd odbywa się już po gładkim, ruch jest absolutnie żaden (stara prawidłowość, że ścieżka powstaje tam, gdzie szeroko i nic nie jeździ…) Droga jest piękna, albo lasy albo…takie cuda, o:
Trzścianka leży na szlaku Krainy Otwartych Okiennic, gdzieś słyszałam przypadkiem o takim rejonie na Podlasiu, wspominał o tym kolega mój Witek, który w tym roku klimatów tych latem zaznał. No i proszę, też trafiłam:)))
Gra w zielone, gra w niebieskie. Co ładniejsze?
Za miejscowością Narew chwila nerwów, nowiutki asfalcik kusi ale strzegą dostępu zasieki i zakazy… Szczęśliwie trafia się pojazd z budowy i deklaruje, że przejazd do Hajnówki jest. No to jadę. Jest bossssko:)))
Budowa ścieżki cały czas w tle trwa, na całych 30 km z Zabłudowa aż do skrętu na Hajnówkę w niejakich Nowosadach. Ten ostatni odcinek Nowosady – Hajnówka jest bardzo słaby, asfalt dobry ale jest już zdecydowanie bardziej wąsko a bokiem biegnie kostkowe dziadostwo poszatkowane wjazdami na posesje. Dziadostwo olewam ale jego obecność irytuje a Hajnówki ciągle nie ma i nie ma. Kiedy w końcu się objawia to… co za dziura! Przypomniał mi się ubiegłoroczny podłomżyński Szczuczyn. Ten sam nieciekawy klimacik. Jak nie musicie to omijajcie. Jedyne co nie rozczarowuje to sprawne połączenie z Siedlcami (PolRegio), z których łapię ekspres KM do Wawy – z Siedlec na Wschodni dojeżdża w 40min. Rewelacja.
Siedlce w ogóle okazują się oknem na wschodni świat – do Hajnówki połączenia rzadkie ale do Czeremchy (a to niewiele bliżej) już znacznie częstsze. Do Białej Podlaskiej są połączenia. Do Bielska. A z Wawy do Siedlec KMki co godzina. I nie żadne truchła jak do Sochaczewa ale eleganckie nóweczki:))
- DST 84.07km
- Teren 2.30km
- Czas 04:09
- VAVG 20.26km/h
mapka ze stravy jest tutaj
Eliza, te Twoje 5 dni na wschodzie to kolejne kompendium wiedzy dla rowerzysty na temat warunków drogowych…
Mnie zaciekawiły zwłaszcza informacje z okolic GreenVelo bo od jakiegoś czasu w tamtym kierunku spoglądam. Tylko nie mogę w sobie na razie znaleźć tego “wielodniowego szwędacza” , którego Ty masz chyba w swoim DNA :)))
Szacun za te wyprawy :)))
zdemaskowana:)))