wyprawa na Kaszuby dała przyjemną odskocznię i po przerwie miło znowu wrócić na znane mazowieckie trasy. Poniedziałkowy reset przywrócił mi nieco świeżości dając lajtowe 45km. Wczoraj też miałam odpoczywać, ale pogoda jest nieustannie tak piękna, że nie oparłam się pokusie skręcenia nieco dłuższej trasy. Skorzystałam z północnego wiatru i zrobiłam sobie przyjemność jazdy do Wawy z Czeruchów oraz zjedzenia odkrytych niedawno ciechanowskich jagodzianek. Były jeszcze gorące:))
Nie wiem, czy sprawiła to to opcja jazdy z wiatrem, czy komfort znanej i przewidywalnej trasy czy też mniejsza niż na Kaszubach liczba pagórów – dość powiedzieć, że w dniu, w którym spodziewałam się kryzysu jechało mi się bardzo dobrze. Żeby nie powiedzieć rewelacyjnie:). Dziś natomiast szacowałam swoje możliwości na małą setkę ale po pierwszych 20km poczułam w sobie prawdziwą moc i zaczęłam kombinować jak by tu zaplanowaną trasę wydłużyć. Co trudnym zadaniem nie było, bo wiatr w łaskawości swojej tak niewielki, że na małą pętelkę wokół KPNu bez kolejowego wsparcia szykowałam się. Nic zatem prostszego jak z pętelki zrobić pętlę i tak się stało. Howgh!
Przez rozrytą nieustannie (i chyba jeszcze na długo) Rolniczą jeździć coraz smutniej, zwłaszcza, że rozrycie ma cel widomy – powstanie ścieżki, co obawiam się skutecznie tę drogę obrzydzi już do granic ostatecznych. Alternatywy niestety brak, Modlińska i jej ścieżki wokół Jabłonny to też nic zabawnego, na gdańskiej zakaz a zresztą asfalt dupny – nie palę się do jazdy tamtędy. Na razie jednak tłukę się resztkami asfaltu do Czosnowa, stamtąd standard przez Dębinę do drogi na Śladów
i przez Leoncin do skrętu na Górki.
Stąd wracać miałam do chatki przez Wiersze ale czuję się nadal świetnie i kiełkujący pomysł wydłużenia trasy wypuszcza pierwszy korzonek. Oraz listki:))
W Górkach dołącza dawno nie widziany na rowerze ROSS, który pomysł wydłużenia trasy akceptuje. Wracamy więc z Górek na śladowski trakt – frajda jazdy nowym asfaltem przez las zostaje tym samym zdublowana. Dojazd do traktu tym razem nie prosto do Wilkowa ale w lewo przez Secymin (przedłużenie drogi z Leoncina) , na tej drodze na wprost ciągle coś ryją. Do Secymina kilka kilometrów gładko, potem chwilę gorzej, ale sam dojazd do traktu nowiutki.
Traktem śladowskim (droga 575) jak zawsze jedzie się świetnie
a po skręcie na wysokości Brochowa w boczne asfalciki do Woli Pasikońskiej też nie jest źle,
chociaż posypał się ostatni odcinek tuż przed dojazdem do 580. Dawno tędy nie jechałam, ostatnio częściej wybieram asfalt przez Mokas od razu w Żelazowej Woli na 580 wypadający i niekorzystna zmiana tym bardziej była dla mnie widoczna.
580 przecinamy zjeżdżając przez powstały niedawno fajny łącznik do Łazów i Zawad,
trochę naokoło docierając do Kampinosu i parkując przy smacznej regeneracyjnej miejscówce.
Pizza świetna, rukola świeżutka, herbaty kubek duży:))
Ostatnie doświadczenia enduro chociaż dość traumatyczne nie zniechęciły mnie do eksperymentów (gdyż co innego świadome ryzyko podjąć a co innego się niespodziewanie na piach nadziać). Testujemy zatem przejazd Kampinos-Górki.
Jechałam tędy około 2010 roku. Na początku odcinka był słaby asfalt, potem na około 3km był szutr. Asfalt dziś wygląda zupełnie inaczej
i już chociażby dla tej weryfikacji opłacało się trud testu podjąć. Dalej jak było tak jest,
szutr – ale przejezdny, nie ma tarki a na poboczu całkiem twarde trafiają się odcinki. Niecałe 3km, można przeżyć. Gorzej wypada dziś przejazd przez garby resztek asfaltu Górki-Stara Dąbrowa, dłuży mi się te 8km w nieskończoność.
Końcówka Brzozówka-Wiersze świetna,
z przyjemnością też jadę przez tak często kiedyś odwiedzany a teraz mocno zapomniany Janówek.
Końcówkę (przez Rolniczą) pominę milczeniem…
Świetna trasa na mały wiatr, dużo odcinków z niewielkim natężeniem ruchu, mnóstwo zieleni. Pełen relaks:)))
do tej wycieczki jest mapa, dziwne jakieś wyrysowało się zwierzę:))
- DST 160.80km
- Teren 2.40km
- Czas 07:40
- VAVG 20.97km/h