dzień odpoczynku pomógł, udało się odżyć:) w odżyciu niewątpliwie pomógł też fakt, że wtorek przyniósł pogodę rowerowo idealną. Słońce i wiatr mały, w dodatku w godzinach południowych korzystnie dla zrobienia pętli w prognozach wróży skręcający. Uwielbiam jak jest tak ciepło rano, wyjazdy w okolicach 6 są dla mnie magiczne:)
Zając pod Czosnowem przed siódmą gości się jeszcze nie spodziewał
w drodze na Śladów rozkosznie pusto. Wiatr nie zawodzi – jest nieodczuwalny
do 11 utrzymuje się bardzo przyjemna temperatura, z dwójką z przodu. Po czym nagle rośnie i przez chwilę zaczyna być nieco za ciepło. Wiatr rozpoznaje właściwy moment i w chwili kiedy skręcam w stronę Brochowa zaczyna wiać. Coraz mocniej. Boczny, miło chłodzi. A po schłodzeniu zmienia raz jeszcze nieznacznie kierunek i zaczyna wiać w plecy. Ale super!
Dawno nie jechałam KPNowskiej pętli w tym kierunku – odkrywam daleki widok na brochowski zamko-kościół. A już myślałam, że nie uda mi się zamieścić żadnego nowatorskiego ujęcia tej obfotografowanej już sto razy budowli
tym razem nie jadę główną 580 ale równoległymi bocznymi asfaltami
a za Lesznem znowu rozkoszuję się leśną ciszą jadąc przez Mariew. Zwieńczeniem wyprawy jest micha lodów MANGO u Czubaka w Babicach. Perfekcyjny dzień
do tej wycieczki jest mapa
- DST 150.64km
- Czas 06:43
- VAVG 22.43km/h