1000 “ciągłych” rowerowych dni zaliczyłam to teraz będę odliczać lata. Dzisiaj stuknęły mi trzy:)))
Strava niestety nie stanęła na wysokości zadania w tej wiekopomnej chwili, dwie proste wykreśliła i z kilku kaemek mnie orżnęła w swoim stylu rekompensatę czasową dając. Znowu mam średnią jak emeryt na spacerze. Z balkonikiem.
Odzwyczaiłam się od jazdy po mieście w pośniegowej brei, namęczyłam się żeby znaleźć opcje omijające grząskie zasypane ścieżki. Myślałam, że chociaż ciąg północ-południe ogarną, ale skądże.
Na nic lepszego się pogodowo nie zanosi, żadnego pożywnego jedzonka dla bloga na horyzoncie nie widać:(((
- DST 46.46km
- Teren 1.80km
- Czas 02:36
- VAVG 17.87km/h
Fantastyczne!!!
Gdybym dopiero teraz odkrył Twojego bloga to bym się złapał za głowę z wrażenia…
No, ale ponieważ jestem Twoim fanem już co najmniej dwa Sylwestry (wirtualne rzecz jasna) to byłem na tę chwilę przygotowany 🙂
Szacun Eliza, z jednej strony to niekiedy pewnie kosztowało jakieś wyrzeczenia, ale z drugiej strony jak się lubi jak Ty rowerkować to cóż to takiego te tysiąc dni 🙂
Niesamowita jesteś 🙂
ooo, satysfakcjonujący comment, nader satysfakcjonujący:)))
Oczywiście trzy lata, nie tysiąc dni – to było już tak dawno 🙂