uroczy Kruklin zapewnił godziwy wypoczynek
i solidne śniadanko. Ale zawsze można skusić się na więcej
co dotyczy również kilometrów:) 120 do Olsztyna? trochę mało… kuszą nowe drogi i dróżki, szybko zatem dorzucam extra pętelkę. Początek już znam, ale mimo to bardzo ten przejazd cieszy. Droga Giżycko-Pozezdrze
a potem jeszcze Mamry
i dębowa aleja w Sztynorcie
za Sztynortem zaczął się mały stresik związany z wcześniejszymi doświadczeniami brukowymi w Radziejach. Obawiałam się mocno, że na interesującym mnie przedłużeniu tej drogi w kierunku Przystani może być to samo. Ale nie!
nowiutki asfalcik. Nie ma jeszcze roku:) A po drodze jeszcze takie cudo
i już skręt do Srokowa i kolejna niespodzianka
no taką ścieżką to nawet przyjemnie jechać! Całe 9km do Srokowa i przez kilka kilometrów po skręcie do Kętrzyna też. Tam już mniej mi się podobało, bo ścieżka nieco spsiała i mocno się upagórowiła, co w kontekście temperatury
zaczęło mnie mocno męczyć i w efekcie uciekłam. Wjazd do Kętrzyna ciekawy
ale zamek mniej. Mały jakiś taki:))
za to koło zamku są trakcje
Kętrzyn nie zrobił na mnie nadzwyczajnego wrażenia. Hałas, tłok – miasto. Budowle zabytkowe owszem są
i kilka ciekawszych budynków
ale chyba nie chciałabym tu wracać. To jednak zupełnie inny klimat niż cichy, kameralny Reszel. Ciekawa jestem, czy potwierdzi się moje pozytywne wrażenie sprzed 3 lat. Już niedaleko
ale wcześniej jeszcze
nigdy tu nie byłam. Co za miejsce!
zdjęcia nie oddają… Wszystko wokół w stosownym klimacie…
…komercyjnym
Reszel wabi już z daleka
i z bliska też
nie udało mi się tym razem zrobić ładnych zdjęć zamku – jego disnejowska wieżyczka jest w remoncie , zasłonięta brzydackimi płachtami. Ładne zdjęcia są tu. W moim prywatnym rankingu zamek reszelski notowania ma wysokie.
Tymczasem omijam pokusy i powaby i znajduję “swój” skręt
te 20km drogi 593 na Lutry zamordowało mnie. Pagór za pagórem, a każdy solidny.
Niestety asfalt nader marny co czyni wspinaczkę mordęgą nie dając zjazdowej satysfakcji. Z ulgą witam koniec tego odcinka. Ciąg dalszy Lutry-Jeziorany jest już znacznie lepszy. Liczyłam na chwilę odpoczynku nad jeziorem luterskim, które pamiętam z września 2012 jako uroczy zakątek… A gdzie tam! Tłum dziki, hordy wręcz – uciekam czym prędzej. Tym bardziej, że czasu coraz mniej a przede mną kluczowa decyzja – KTÓRĘDY DO OLSZTYNA? Najprostszy wariant Jeziorany-Barczewo niespecjalnie mnie kusi. Pamiętam jakie koszmarne dziurawce oferuje dalszy przejazd Barczewo-Barczewko. Godzina późna i trochę się boję kluczenia po bocznych ścieżkach tuż przed zmrokiem. Pod sklepem wypatruję radiowóz i ciągnę władzę za język w temacie nawierzchni. Opinia jest pozytywna. Ryzykuję!
Z Jezioran skręcam na Krokowo, Derc i Gradki. Jest pięknie! Jest bonus za odwagę! Nawierzchnia może nie doskonała ale doprawdy przyzwoita. Ruch nie występuje. Pięknie! A kilka kilometrów przed Olsztynem zaczyna się nowiutki super asfalt. I cały czas zjazdy. Noc zapada gdy mijam tabliczkę z napisem Olsztyn. Ale wcześniej jeszcze mijam
- DST 181.18km
- Teren 1.80km
- Czas 08:34
- VAVG 21.15km/h
do tej wycieczki jest mapa
WIEM, ŻE TRASY TEJ DŁUGOŚCI, I DŁUŻSZE ROBIŁAŚ NIE RAZ, NIE DWA, ALE PRAWDOPODOBNIE NIE W TAKIM UPALE/USTANAWIASZ WŁAŚNIE REKORDY DŁUGOŚCI TRAS W TAK WYSOKIEJ TEMPERATURZE.
zrobiłam już dwusetkę przy temperaturze przekraczającej 40 ale nie chciałabym powtórzyć tego doświadczenia