dziś pora na wyprawę w rzadko odwiedzane rejony Bliskiego Wschodu. Truchełko do Ostrołęki przez najbliższe dwa tygodnie nie jeździ, zatem coby z wiatru należycie skorzystać pojechałam najdalej jak się da KMką po linii białostockiej – do Małkinii.
Zanim dotarłam na dworzec wileński ujrzałam nad Wisłą takie o coś:
wyobraźnia ludzka mnie zadziwia…
Stacja w Małkinii mnie niestety nie zadziwiła, jak skakać trzeba było z pociągu tak trzeba nadal, a kto nie chce musi szukać mocnego pomocnego wsparcia – które szczęśliwie się znalazło dzięki czemu nie spędziłam reszty dnia w pociągu:)
Z Małkinii ruszam w stronę Treblinki, zaraz na początku pięknej trasy z nowiutkim asfaltem pojawia się oczywiście szczelinkowa ścieżka, szczęśliwie nie jadę tędy długo bo zaraz po przejeździe nowiutkim mostem przez Bug
skręcam w boczne, baaardzo lokalne asfalty
Prostyń, Orzełek, Kołodziąż, Stoczek – okolice przepiękne, pusto zupełnie ale asfalty słabe. Baaaardzo nawet słabe. Sytuacja poprawia się od Sokółki, dojazd do Sadownego piękny a dalej jest jeszcze lepiej – odcinek do Kamieńczyka przez Szynkarzyznę REWELACYJNY, las, asfalt nówka, nic nie jeździ.
Kamieńczyk jest tuż za mostem przez Liwiec,
klimaty prawdziwie wakacyjne, trafiam na świetny barek z domowymi pierogami w dużym wyborze. Wygrzewam się na słoneczku, jedzonko pyszne i coraz bardziej oddala się perspektywa ambitnego dalszego ciągu trasy zaplanowanej na dziś. Zostawiam sobie na następny raz przejazd do Rząśnika. Knuję jak by tu jeszcze na tym słoneczku posiedzieć. Ostatecznie jadę letniskową trasą wzdłuż Liwca do Urli i przez Jadów, Sulejów i Kury docieram do Tłuszcza,
skąd kunktatorsko wracam pociągiem:))
do tej wycieczki jest mapa, czekając na ewentualne inwestycje i poprawę nawierzchni można sobie odpuścić przejazd z Małkinii i wysiąść w Sadownem – stąd asfalty fantastyczne
- DST 134.00km
- Czas 06:34
- VAVG 20.41km/h