dziś pogodowy test weryfikujący. Kto hardkor – na szosę. Kto hardkor mniejszy – do lasu. Kto nie hardkor – siedzi w domu. Jako hardkor aspirujący załapałam się na kategorię leśną:)))
Powiedzieć, że wiało to nic nie powiedzieć. Żeby dojechać do interesującego mnie wjazdu do KPNu wolałam po piachach się tułać i grubego za uszy jak po plaży ciągnąć niż na asfaltową otwartą przestrzeń się wystawić. Niemniej wyjazd bardzo udany, na polanie przed Palmirami wyszło słońce a mimo, że polana rozległa to wiatr jakoś nie przedarł się i całkiem miło można było posiedzieć. W nocy trochę popadało i wszechobecny piach trochę oklapł ale i tak trochę marszu było. Powrót asfaltem z Czosnowa średnią nieco podratował:))
Zagadką jest polityka pro-turystyczna władz KPNu. Fajne wypoczynkowe miejsca sukcesywnie znikają, dziś odkryłam brak dwóch fajnych wiat na polance Pociecha. Kosze wszystkie pozabierali już dawno – z troski o zwierzaki rzekomo, jakby nie można było solidnych pokryw metalowych zamontować.
- DST 51.16km
- Teren 21.30km
- Czas 02:56
- VAVG 17.44km/h
Tegoż dnia wsiadłem jak co dzień rano na rowerek w celu dotarcia do pracy i chciałem ruszyć pod ten huragan (czy dałbym radę to już inna sprawa) … ale jak do tego doszedł poranny deszczyk oczywiście również w oczy – przegrałem, okazałem się jednak miętczakiem 🙂
Natomiast Ty – hm…, ucieczka przed wiatrem w piachy to ciekawy sposób na polepszenie sobie warunków jezdnych 🙂
jesień na pewno nie raz da Ci jeszcze szansę, żeby się poprawić:))
a piachy.. cóż. To przynajmniej była MOJA decyzja i jazda na MOICH warunkach. Nooo… prawie jazda…