wieje, wiać nie przestaje i przestać nie zamierza. Na najbliższy tydzień prognozy dołujące. Codziennie huragan, stopni ledwie kilka i jeszcze do kompletu przelotne opady. Nie ma się co szarpać, tylko wykorzystać z tych dni nędznych co się da. Pojechałam pierwsze w tym roku moje ulubione leśne kółeczko: czarnym szlakiem z Dąbrowy do Sierakowa i przez Pociechę do Palmir. W lesie było bardzo fajnie. Opady wsiąkły, błota zero (na razie…) a i piach też się jeszcze po zimowych przymrozkach nie wykształcił.
Inna sprawa, że zanim się do lasu dociągnęłam to przyjemności wiele z wietrznej batalii nie zaznałam. Powrót niby z wiatrem, ale podmuchy były takie wściekłe, że też nadzwyczaj przyjemne to nie było…
- DST 45.45km
- Teren 12.30km
- Czas 02:39
- VAVG 17.15km/h