no cóż, wiadomo było, że wstrzemięźliwość moja kolejowa w nieskończoność trwać nie będzie. Jako że wstrzemięźliwość generalnie nie leży w mojej naturze, a już kolejowa zwłaszcza:)
Tak i szarpnęłam porankiem do Modlina
celem złowienia jakiejś podwózki w ulubione moje rejony północne. Łatwo nie jest, rozkład przez wirusa przetrzebiony potężnie. Roiła mi się Ostróda, ale najwcześniejszy bezpośredni ICek dociera tamże dopiero wedle 10.15. Trochę późnawo. Żeby choć trochę o wytęsknioną Krainę Pagórów zahaczyć zdecydowałam się ostatecznie na Działdowo.
ICek przyjechał minutę przed czasem. No takoje to nie bywajet:)
Skwerek naprzeciwko zamku (dla mnie to jest skwerek naprzeciwko Orlenu, bo ten zamek to taki sobie:))) systematycznie się rozwija.
Co sezon przybywają nowe elementy. W tym roku pojawiły się mostki i leżaczki po drugiej stronie. Fajnie!
Pomysł na dzisiejszą jazdę miałam prosty. Spłynąć z wiatrem bez kluczenia i kombinowania możliwie najlepszym asfaltem. A że ostatnio jeździłam głównie odkrytymi nie tak dawno fajnymi opłotkami to zatęskniłam za klasykiem. 544 do Mławy, 615 do Ciechanowa. Oj dobrze wiało:)))
Z Ciechanowa oczywiście przez Gołotczyznę, Sońsk i Gąsocin. Jak mnie cieszą te nowe asfalty w miejsce odwiecznych dziurawców w Sońsku! Gdyby jeszcze te 2 kilometry dziadostwa z drogi do Klukowa zniknęły to traska byłaby absolutnie idealna. Z przyjemnością złapałam wreszcie trochę hopek, Mławka i Wyrzyki jak zawsze ulubione na tej trasie. A na koniec klimatyczny przejazd do Cieksyna i przez Borkowo nad Wkrą.
Mniej klimatyczne były ślimaki w Łomiankach, jakie dokręcałam bo mi z trasy kilku kaemek do dwójki z przodu zabrakło:)))) co na mapce widać…
- DST 200.38km
- Czas 09:29
- VAVG 21.13km/h
Powiało Wielkim Światem, Pagórami, Północą, powiało NORMALNOŚCIĄ 🙂
Podejrzewałem, że długo nie wytrzymasz w kwarantannie pociągowej i złapiesz jakiegoś IC-ka w jedynie dla Ciebie słusznym kierunku 🙂
Świetnie wyczaiłaś i zarządziłaś klasykę klasyk gdy wieje od morza. Z radością czytając, oczami wyobraźni widziałem te wzniesienia, tę trasę, te asfalty, nawet te ostatnie nędzne dziury przed Klukowem…
I ten rowerek samotnie i dumnie stojący w, z reguły przepełnionym, miejscu parkingowym w pociągu (przepraszam – ciapągu)…
Pierwszy dwustówaś w sezonie, teraz już z górki poleci 🙂
Jest coraz piękniej !!!
hahaha, na Twoją zacną dwusetkową odpowiedź nie trzeba było długo czekać:)) coś tak czułam , że pozazdrościsz!
Wiadomo, zazdrość motorem postępu 🙂
Tak jak Ty – i ja czekałem, żeby coś fajnego odpalić.
No i nam się udało, sezon właściwy chyba otwarty… 🙂