Lubię wracać. Powroty są fajne. Przywracają mnóstwo dawnych wrażeń, emocji, miłych chwil. Szukając pomysłu na wykorzystanie dzisiejszego mocnego wiatru z północy przypomniałam sobie o trasie, która kiedyś była stałym punktem mojego rowerowego programu ale już czas jakiś temu z łask wypadła. Tak się czasem dzieje, wśród rowerowych tras też obecne są trendy, mody, też niektóre z tras dostają status “old fashioned” ale niektóre wracają triumfalnie jako klasyczne vintage:))
Tak sobie kiedyś jeździłam, mutując tę trasę w dziesiątki wariantów. Dziś modyfikacja duża nie była, z Gąsocina prosto wzdłuż torów przez pagóry do Klukowa (kiedyś nie było tu tego pięknego asfaltu…) i z Klukowa przez Świercze do Strzegocina. Reszta bz.
Z zaobserwowanych nowości: winnicki kościół (jak twierdzą lokalersi “POKRZYŻACKI”) przechodzi remont wieży, remontowana jest też droga Nasielsk-Pułtusk, ale nie wiem na ile to poważny remont i na jakim odcinku – widziałam tylko prace na wysokości Winnicy, gdzie drogę remontowaną przecinałam.
Nowy asfalcik pojawił się w Karolinie
na odcinku niezbyt może imponującym, ale i tak powitałam go z radością. Zwłaszcza, że to ostatnia niemal prosta do kulinarnego raju, do którego i dziś dotarłam. Okoń nie zawiódł:)))
- DST 119.75km
- Czas 05:48
- VAVG 20.65km/h
Widzę, że byłaś niedaleko mojej rodzinnej miejscowości. Znam tę okolicę jak własną kieszeń 🙂 Piękne miejsca na rowerowe podróże!
a która miejscowość jest tą rodzinną?
Bardzo podoba mi się ten kościół 🙂 Gratuluję wytrzymałości! Moje największe wojaże to 50 km 🙂