po niemal wiosennym weekendzie wróciła zimowa masakra. Niedzielno-poniedziałkową nocą śniegu napadała cała masa więc wczorajsza jazda była uporczywym przedzieraniem się przez błoto urozmaiconym brodzeniem po kałużach. Dziś dzięki nocnemu mrozowi trochę podeschło i było już znacznie przyjemniej. Temperatura jednak niska, ledwo ciut powyżej zera i poza podczyszczonymi asfaltami śnieg trzyma się nieźle:((
Ale nic to, z każdym dniem do wiosny coraz bliżej:)))
- DST 47.27km
- Czas 02:30
- VAVG 18.91km/h