dziś pełen lajcik, trasa taka jak wczoraj (i według wczorajszej mapy) ale urwana wcześniej – powrót KMką z Piasecznicy.
Po przetestowaniu wszelkich opcji “wysiadkowych” – Ożarów, Gołąbki, Ursus Pn, Wawa Zachodnia i Wawa Śródmieście – do powrotów w ciągu dnia bezapelacyjnie wygrywa Ursus. Kluczowy jest bowiem brak schodów. Jazda też prosta – szeroka i asfaltowa ścieżka wzdłuż Nowolazurowej wygląda zachęcająco ale niestety szybko okazuje się, że co z tego że asfaltowa skoro wcale nie jest równa. No i oczywiście zupełnie znienacka się urywa wyprowadzając na jezdnię z wąskim gardłem. Stary numer.
Natomiast Śródmieście to najkrótsza droga przez miasto, dobra opcja – ale do powrotów wieczornych. Gdyż popołudniami na ścieżkach w centrum straszą rowerowe korki. To już chyba wolę korki samochodowe:)))
Tegoroczny US Open to jeden z najciekawszych wielkich szlemów ostatnich sezonów. W III i IV rundzie była taka masa arcyciekawych par, że dramatycznie trudno było podjąć decyzję, któremu spotkaniu poświęcić czas. Łoś gra dalej, na razie mimo klasowych rywali (Verdasco i Coric) idzie mu łatwo – mam wielką nadzieję, że teraz ogra tego męczybułę Isnera. Ale to nie łosiowy mecz był najciekawszy. Cilic – Alex de Minaur to na razie mój absolutny numer 1, chociaż w starciu Nadala z Kchachanovem też było na co spojrzeć:)))
- DST 100.85km
- Teren 2.40km
- Czas 04:50
- VAVG 20.87km/h