że łatwo nie będzie to wiedziałam już rano. Wyjazd o 4, stopni 20, a za kilka minut już 22… Takie poranki to mimo coraz częstszych fal upałów jednak rzadkość, jazda na krótko od samego świtu (a nawet przed:))) – duża frajda. Chociaż wolałam nie myśleć co po tym pięknym poranku będzie…
5.30 melduję się w NDM.
Jest magic:))
Jest też punktualny co do minuty ICek – z Modlina podwiezie mnie do Mławy.
6.48 wysiadka, rozgrzewka po pagórach przez Mławkę do Iłowa i skręt w prawo na Napierki. Uwielbiam tę drogę. Zazwyczaj przynosi pełen ekscytacji start albo satysfakcjonujący finisz:))) A poza tym…
jest piękna.
W Napierkach zaczyna się 50km śmigania serwisówkami.
Zaczyna się też robić ciepło.
tyle było o godzinie 10. A o 12…
No ale pocztówki znad jeziora Wulpińskiego wynagrodziły wszystko:))
Długo tu nie zostaję, bo chcę jak najszybciej znaleźć się na mecie. Słońce zaczyna po prostu parzyć i nawet ja mam go już trochę dość. Nad jeziorem Ukiel tłum jest monstrualny, ale znam ja ukryte sekretne miejsca:)))
I taki piękny był to dzień:)))
- DST 151.21km
- Czas 07:06
- VAVG 21.30km/h
Tak, grzało nieźle. Aż mi się łatka odkleiła :-). Ciekawym doświadczeniem było także obserwowanie ,,gotującego” się kremu do opalania (filtr 50) na nogach. Ale dał radę.
Pozdrowienia.
kremów od kilku lat nie stosuję – właśnie z powodu efektu gotowania i tego co w efekcie tego efektu dzieje się z moją skórą… Zakładam golf i już:)))