niczego nadzwyczajnego oprócz kilku przyjemnych chwil (co też w cenie) po dzisiejszym standardowym sierakowskim wypadzie się nie spodziewałam. Jakże niesłusznie! Taki króciutki wyjazd a atrakcji cała masa. Część zaproponowałam sobie sama, ale część sama mnie znalazła.
Mój wkład to przejazd do Sierakowa dawno nie odwiedzanym czarnym szlakiem z Dąbrowy przez Nadłuże czyli Aleją Ułanów Jazłowieckich. Nie jeżdżę tamtędy bo piachu jak na plaży a i wertepów bogactwo. Ale moje ulubione ścieżki przez uroczysko Na Miny i polanę z Ludwikiem (zwanym powszechnie “Starym Dębem”) po takich opadach jak ostatniej nocy są prawdopodobnie nie przejezdne. Tam dla odmiany bagniste panują rozlewiska. A szlak czarny sprawdził się dziś świetnie,
trochę mnie co prawda wytrzęsło ale kałuży pół nawet nie było:))
A w Sierakowie…
kto by się spodziewał! ROSS co prawda ostatnio sygnalizował, że widział nadchodzący nowy asfalcik, ale dziś pierwszy raz na własnych oponkach gładkości doświadczyłam. Rewelacja to może nie jest, ale w porównaniu z poprzednimi dziurawcami może pretendować nawet do mistrzostwa świata:)))
Jako że dziś dzień czarnego szlaku to wybrałam się też na przejazd czarnym z Palmir do Janówka. No i tu się naprawdę zdziwiłam, bo nagle w środku lasu taka oto pojawiła się droga (której wiosną na pewno nie było):
ma całe kilkaset metrów i jak się znienacka pojawia tak i znienacka się kończy. Dziwadło.
Z Janówka do Adamówka znalazłam chwilę wytchnienia jadąc asfalckikiem i jeszcze na chwilę skręciłam do lasu, żeby sprawdzić jak tą deszczową porą ma się zrewitalizowana po wykopkach dróżka Adamówek-Palmiry. Otóż ma się dobrze,
lepiej niż można się było spodziewać. Miejscami w ogóle nie widać, że coś tu było robione a końcówka wygładzona, ubita i równa jak stół. Czego nie można powiedzieć o ulicy Rolniczej, którą wracałam co prawda z wiatrem ale tam już takie miejscami są dziury, że wpaść po uszy można. A nie tak znowu dawno był przecież remont…:(
- DST 58.17km
- Teren 9.20km
- Czas 02:47
- VAVG 20.90km/h