nieoczekiwany wolny dzień trafił się w czas pogodowo nieszczególny. Od rana atakowała wichura wściekła. Przy tym słonce takie zachęcające, że nie sposób próby jazdy nie podjąć. No ale jak tu jechać jak huragan pcha do tyłu. Jedyna szansa na rozruszanie licznika to ucieczka do lasu. No ale ja nie jeżdżę sama do lasu…
Co za fart. Nieoczekiwany wolny dzień trafił się dziś również Rossowi:) Uradziliśmy wjazd do Kampinosu najwcześniej jak się da – czyli już na Wólce. To była jedyna słuszna decyzja, bo prędkość pod wiatr rozwijałam w granicach 11km/h a w lesie mimo piachu i wertepów jednak szło nieco sprawniej.
Umordowałam się terenowo za wszystkie czasy. Najpierw szlakiem żółtym i niebieskim do Lasek, tam wyjazd na asfalt i bocznymi nieco osłoniętymi uliczkami do Sierakowa. Potem klasyka – Pociecha i Palmiry, z nader przyjaznym, słonecznym piknikiem na Polanie Jerzyków. Piknik przyniósł inspirację do odwiedzenia dawno nie jechanego czarnego szlaku. 3km do Janówka po świetnych pagórach, bez piachu:)
z Janówka już asfaltem do Adamówka, gdzie planowaliśmy odwiedzić fajną ścieżkę która groblą łączy Adamówek z wsią Palmiry. A tu skucha. Ścieżka rozryta po całości głębokim rowem, rozjeżdżona przez cieżarówy (środek KPNu…), kable jakieś leżą, rury. Jako że to grobla obejść nijak się nie da. Trzeba było cofnąć się do asfaltu i przez Cząstków wrócić do Wawy.
W drodze powrotnej wiatr miał być niby w plecy, ale trochę skręcił i podwiewało z boku niestety. Zmęczyłam się okrutnie, bo takie ilości kilometrów w terenie to ja przez rok wykręcam – ale wyprawa była świetna. Bardzo dziękuję Rossowi za inspirację i towarzystwo:)))
- DST 62.03km
- Teren 18.80km
- Czas 03:29
- VAVG 17.81km/h