po trzech niemrawych dniach, w trakcie których utargowałam zbiorówkę w porażającym wymiarze niecałych 60km gdyż robiłam wszystko tylko nie zajmowałam się rowerem :(( liczyłam, że chociaż weekend zapewni jakąś wyjazdową atrakcję. No niestety, fatalnej tegorocznej pogody nie kończąca się passa trwa. Atmosfera iście tropikalna, burze i ulewy powodują tak wysoką wilgotność, że nie idzie oddechu złapać. No i szyja boli od wypatrywania oznak nadchodzących kolejnych chmurzysk. Na dziś też zapowiadali nagłe burze więc strach był się gdzieś dalej wypuścić. A że w Roztoce nie byłam dawno to taki wymyśliłam sobie chytry plan, który już od Leszna dawał miłą świadomość asysty autobusu 719. Który to autobus szczęśliwie się nie przydał gdyż prognozy się nie sprawdziły i do końca dnia nie lało. Za to w nocy już tak. Męka
- DST 96.03km
- Czas 04:16
- VAVG 22.51km/h