o wypadku jakoś specjalnie nie myślę, traumatycznych wspomnień nie kolekcjonuję i staram się nie przywoływać. Ale nie ma wątpliwości, że od 2014 roku 11.11 jest dla mnie bardzo specjalnym dniem. Moją własną rocznicą. Której towarzyszy mnóstwo ambiwalentnych uczuć. Ale najważniejsze z nich to: DAŁAM RADĘ:)))
- DST 35.70km
- Czas 01:48
- VAVG 19.83km/h
Wśród mnóstwa radości z tego naszego rowerkowania muszą i niestety zdarzają się te dni gorsze… Ważne, żeby wyciągać wnioski… Równie ważne, żeby umieć wyciągać wnioski nie tylko ze swoich niepowodzeń, ale i tych cudzych… Dlatego, mimo, że to dla Ciebie przeżycie traumatyczne (choć z czasem coraz odleglejsze), cieszę się, że wtedy zechciałaś się tym wydarzeniem podzielić z innymi… Kropla drąży skałę… Spory Twój jest udział w tym, że po wielu latach jazdy z gołą głową od pewnego czasu i ja jeżdżę w kasku… Dzięki…
czyli – nie poszedł ten smętny czas na marne. A kask… oby nigdy nie miał okazji się sprawdzić
Jak już Ci kiedyś pisałem, mocno ten wypadek wtedy przeżywałem i jego groźną tajemniczość. Ważne jest to, że przez pięć lat ta “tajemniczość ” nie powtórzyła się czyli nie okazała się cechą organizmu. Bardzo, bardzo się z tego cieszę, bo, mimo że widzieliśmy się dwa razy, mam Cię za kumpelę.
starzy z nas znajomi, bez dwóch zdań:)))