poranny spacer był magiczny.
A potem wyszło słońce…
Jazda przez Puszczę
chwilami przypominała jednak seans w kriokomorze. Słońce było widać, ale już czuć to nie za bardzo. Przejazd przez Hejdyk przyniósł natychmiastowy wzrost temperatury o 8 stopni. I jak zawsze zachwycił mnie gankami. Są przy każdym domu,
przy tych nowych też.
Z Hejdyka przez Ciesinę, Kowalik i Kwiatuszki (bruk – 200m – ciągle ma się dobrze) docieram do Rozogów. Gdyż atrakcją dzisiejszego dnia ma być przejazd NOWĄ TRASĄ (w sensie, że dla mnie nową:))) z Rozogów do Wielbarka.
Odkąd Wielbark zyskał PRAWDZIWY asfalt na drodze do Jedwabna i jest się jak z niego przyjemnie wydostać, wielbarkowe akcje znacznie wzrosły. Akcje prawie 40km przejazdu Rozogi-Wielbark też niebawem wzrosną. Na początki już kilka kilometrów nowego jest. Jest też nowego kilometrów kilkanaście na końcu.
A przez pofalowany środek jakoś da się przetelepać:)))
Telepać nie trzeba się już jak wspomniałam z Wielbarka. Cóż za cudowna traska to jest. Mniam mniam mniam!
Po dotarciu do Jedwabnego akcja nagle przyspieszyła. Plan zakładał lajtowy dojazd do Pasymia i złowienie szynobusu coby przed zmrokiem na luziku w Olsztynie się zjawić. Fajny plan. Nie uwzględnił wszak zaistnienia w Jedwabnym stacji Orlen z gorącą czekoladą. Która jak wiadomo działa na mnie jak ostroga. Ostrogę dostawszy o żadnym pociągu nie mogło być już mowy – pognałam z Jedwabnego drogą 58 w stronę Olsztynka, coby w Czarnym Piecu w drogę 598 skręcić i przez Butryny i Bartąg do Olsztyna wjechać. Czasu było na krótko, ale przez pagóry w Bartągu jeszcze za dnia przejechałam.
A po drodze jeszcze aleja dębowa w Dłużku. Zamiast tej najpiękniejszej, w Sztynorcie:))
mapa do dzisiejszej trasy jest tutaj
- DST 150.55km
- Czas 07:06
- VAVG 21.20km/h