dziś ostatni dzień. Dzień smutny. Dzień powrotu. Wbrew optymistycznym projekcjom pogodowych wróży wieszczących mega słońce jest mgliście i zimno.
Na rozgrzewkę niebieski połyka kilka pagórów
i pomyka znowu 598
i 4km 58 aż do skrętu do Nidzicy
jesiennie, nostalgicznie i tylko grzybiarze po trawach szurają:)
po 11km skręcam na Rączki, zaliczam fajny odcinek Łyna-Frąknowo,
gdzie wyliczenia kilometrowe bardzo są precyzyjne
moje nowe odkrycie Szkotowo-Rogóż-Kozłowo to też bardzo przyjemne klimaty
asfalt jakoś słabo prezentuje się na zdjęciu, w rzeczywistości jest całkiem gładko. Temperatura wzrasta bardzo ospale, słońce próbuje się przebić
i w końcu tuż przed samym Działdowem daje radę:))
wracam przetestowanym TLK, nie jest to moja ulubiona opcja bo nie jetem w stanie samodzielnie upchnąć niebieskiego po tych kosmicznych schodkach i nie podoba mi się że musi stać przy kiblu w korytarzu. Ale na jesień jest to akceptowalny patent, jestem w domu godzinę wcześniej niż pociągiem KM, ten prawie się nie zatrzymuje. 2X drożej = 2X szybciej
- DST 109.51km
- Czas 05:14
- VAVG 20.93km/h
do tej wycieczki jest mapa