po wielu dniach pogodowej smuty, huraganów, ulew i temperatury mocno poniżej przyzwoitości, wokół 6-7 stopni oscylującej wreszcie jakaś na plus odmiana. Wiało owszem, słońca nie za wiele, ale…
W KPN jesieni jeszcze za bardzo nie widać, zieleń taka bardziej wiosenna:))
Co prawda rękawiczek ani na chwilę nie udało się zdjąć a i opaskę nauszną z tych grubszych założyłam ale i tak zachwycona jestem wypadem. Bardzo już dłuższej traski brakowało:)))
Niewykluczone, że coś jeszcze na licznik niebawem wpadnie, wróże obiecują babie lato. Zobaczymy jak nowe fusy się kłamczuszkom sprawdzą:)))
- DST 100.99km
- Czas 05:02
- VAVG 20.06km/h
mapka ze stravy jest tutaj
No w końcu… ten Milanówek zdjęłaś z czołówki
Czy to nie jest przewrotność losu?
Normalnie takiego stówasia to łykasz owszem, z przyjemnością, ale bez zbędnych ceregieli a dzisiaj widać ogromną radość w długopisie :)))
Parę dni przymusowego postu było, to fakt…
Oby to babie lato ziściło się :)))
to nie przewrotność losu, ale jesienna rzeczy kolej. Stówasie latem wpadające niezauważenie aplikują do pierwszej ligi i zasługują na wpis…z braku ciekawszych zdarzeń:((