wreszcie jakaś zmiana. Wieje z południa!
Dzień wstaje tak piękny, że bez problemu wstaję wraz z nim
i ruszyć w jedną z dawno nie jechanych tras. Na okoliczność wiatru południowego mam ich przygotowany cały zestaw i wybór nie jest łatwy. To kusi, tamto nęci… Rozważam wypad do Olsztyna ale prognozy i żarzące się kobaltem niebo zachęcają do pozostania na Mazowszu. Decyduję się na alternatywny wariant ciechanowski. I nie żałuję wyboru.
Czosnów, Modlin, Pomiechówek – i już wpadam w prawdziwie wakacyjne klimaty
zaglądam na Lisią Polanę na śniadanko, gdzie zamiast lisa wita mnie taki oto sympatyczny ktoś
uroczy porzucony Piesio po południu znalazł nowy dom. Na który zasługuje każdy pies, nawet nie taki słodki jak ten.
Z Piesiem trudno się pożegnać ale jakoś ruszam w końcu. Do Jońca jadę drogą często odwiedzaną, ale zaraz za Jońcem skręcam na Królewo – pierwszy raz w tym roku.
przez Królewo i Sochocin dojeżdżam do Smardzewa
i oczywiście wpadam w odwiedziny do Bonifacio
gdzie zostaję trochę za długo. Dobrze, że pociągi z Ciechanowa jeżdżą co godzina. Zdążę na następny:)
Okolice Kępy i Woli Młockiej są przepiękne, kolejna sesja nad Wkrą okazuje się nieunikniona
w rezultacie ostatnie kilometry pędzę pod wiatr z jęzorem:)))
do tej wycieczki jest mapa, końcówka od Sulerzyża do Ciechanowa przez Chotum zamiast przez Rutki. Asfalt lepszy:)
- DST 135.68km
- Czas 06:06
- VAVG 22.24km/h