Sieraków wreszcie dał trybut. Oczekiwany:)) Bo “moich” łosi już od dobrych dwóch tygodni wypatruję na sierakowskim łosiowisku, gdzie do jakże udanych spotkań doszło zarówno w roku ubiegłym jak i w 2018. No i dziś Sieraków odwdzięczył się za niemal codzienne zimowe odwiedziny i za wytrwałość w walce z dzisiejszą wichurą giga.
Łosiek z kumplem zostali zza krzaczorów wyhaczeni:)))
(przyjrzyjcie się dobrze, ten drugi też tam jest, uszy wystają:)))
- DST 58.24km
- Czas 03:06
- VAVG 18.79km/h
mapka ze stravy z dzisiejszego kręcenia (się) jest tutaj
Łosia dojrzeć zawsze przyjemność, ale i sarny czy jelenie czy żurawie (coraz częstsze) spotkać też lubię. A najbardziej mnie bierze, gdy wiosną czy jesienią dojrzę u góry ptaki w kluczu, czasem krzyczące coś – np gęsi. Kiedyś na moście w Broku zobaczyłem cały szereg kluczy wielkich ptaków – trzymały się Bugu, może wytyczał im trasę?
jednak co łoś to łoś!