będzie krótko bo okrutne mam tenisowe zaległości, a meczu Federer-Monfils odpuścić nie sposób. Początek już widziałam – poziom z kosmosu. A tu już jutro półfinały…
Przyjemny dzień spędziłam na totalnie relaksowej wyprawie do Lisa. Bezchmurne niebo, słońce, 25 stopni i pierożki z malinami. Plus książka i gazety. Tego mi było trzeba. Założenia kilometrowe też udało się zrealizować – miało być NIE WIĘCEJ niż 80:)
Z Chotomowa przez Dębe i Nunę do Studzianek a potem przez Borkowo do Lisa w Pomocni. Powrót przez Pomiechówek do Modlina i podwózka pociągiem. Już nie czerwonym truchłem tylko zielonym elfim chrabąszczem Jak w tym filmie “Ile waży Koń Trojański’ się poczułam:)
- DST 79.30km
- Czas 03:44
- VAVG 21.24km/h