i jest! nareszcie! długo wyczekiwana wyprawa wspomnień w okolice Pisza, skąd mam same absolutnie rewelacyjne wrażenia. Wobec planów na ten weekend wszystkie zazwyczaj istotne uwarunkowania były absolutnie wtórne, nawet słabe prognozy nie mogły mnie odstraszyć. A słabe były rzeczywiście, i niestety w sporej części się sprawdziły. Zimno (16 st) i pochmurno, a i przelotny deszcz się trafił. I co z tego, skoro dzień został uznany za przefantastyczny:) Taka właśnie jest magia wokółpiszowskich miejsc:))
Dzisiejsza trasa to same świetne kawałki. Z Jabłoni do Pisza i skręt na Ruciane. Most już niestety w Rucianem działa więc ruch spory i drogą 58 jeździć wśród TIRów żadna frajda, zatem zaraz za Snopkami skręt na Wejsuny i nieco dookoła do Rucianego, ale za to pięknym nowiutkim asfaltem i cały czas przez stary piękny las. Z Rucianego 609 do Ukty i dalej do Mikołajek. Pora najwyższa była znaleźć obiadek i był on nader zacny. Po zjeździe z mostu pieszego w Aleję Kasztanową (wzdłuż nabrzeża) 3 knajpa od zjazdu. Cholera nie spojrzałam na nazwę… Ale pomidorówka pyszna i pierogi z jagodami też.
Powrót 609 do skrętu na Piecki i do 610 znowu do Ukty. Do Pisza przez Ruciane tą samą co w pierwszą stronę drogą. Trasa super, sporo hopek, kilka większych pagórów i w 90% równiutkie nowe asfalty.
Na jutro planów na razie brak, prognozy sprzeczne, od optymistycznych po absolutnie fatalne, więc kompletnie nie wiadomo komu wierzyć…
- DST 114.99km
- Czas 05:22
- VAVG 21.43km/h
do tej wycieczki jest mapa
Pogoda miała być fatalna, a była chyba wręcz idealna na rower. Aż żałuję, że się tylko z rodzinką włóczyłem po swojej okolicy. Mazur zazdroszczę ogromnie!
tak, niedziela był zdecydowanie powyżej oczekiwań i dała pogodowe zadośćuczynienie za sobotę:)