…większe pół:)))
Wczorajszy dzień zmarnowany na sprawy nudne, tak mi się wydawało że sprytnie to zaplanowałam jako że wróże wieszczyli na wczoraj burze, ulewy i gradobicia – a tymczasem kropla deszczu spadła jedna w godzinach późnowieczornych i tyle. Nóż mi się w kieszeni otwierał na takie nie wykorzystanie słonecznego potencjału, ale już odwrotu od krążenia po mieście nie było. Dziś nie popełniłam tego błędu, wróżom i ich prognozom uwierzyłam połowicznie co okazało się słuszne. Skoro zapowiadali, że lunie od 17 więc założyłam że bezpieczny czas ok 13 się skończy – no po prostu w punkt. Śmignęłam sobie przyjemnie wokół KPNu przez Czosnów, Dębinę i Kazuń wzdłuż wału do Śladowa i przez Brochów, Mokas, Żelazową Wolę i Szczytno (:))) zjechałam na stację do Piasecznicy.
Just in time. Padać zaczęło jak byłam już w pociągu, przejazd przez Wawę w lekkim deszczu a lunęło jak byłam kilkaset metrów od domu. Na jutro szamani przepowiadają dzień bez roweru – zobaczymy:))
- DST 98.18km
- Czas 04:09
- VAVG 23.66km/h