drugi z rzędu dzień darowany rowerowo od życzliwego losu. Według prognoz miało padać już od rana, ale zaczęło dopiero po 11. A wtedy to ja miałam już ponad 50 na liczniku i 15 kilometrów upodlenia okazało się niewygórowaną ceną za fajną wycieczkę (i dobrą rozgrzewkę przed turniejem przy okazji:))
- DST 65.35km
- Czas 02:57
- VAVG 22.15km/h