prognozy zapowiadały pogodę chimeryczną i tak było. Wichura i słońce na przemian z czarnymi chmurami. Ostatecznie niemal nie padało i burze żadne nie zaatakowały, ale odkąd mnie nawałnica na rowerze omal nie zniszczyła nie lubię jeździć w takich niepewnych warunkach. Po ostatnich tenisowych szaleństwach chętnie skorzystałam z dnia odpoczynku. Gorzej, że tych dni szykuje się więcej, nic zmian w pogodzie nie zapowiada niestety. Maj chyba na straty będzie a miałam nakarmić bloga jakąś nówką dwusetką:( Szkoooda…
- DST 36.83km
- Czas 01:37
- VAVG 22.78km/h
dziś tenis tylko w telewizji, zaczęło się sensacyjnie – w madryckim finale Nishikori prowadził już 6:2 i 4:2 z królem mączki Nadalem grając tenis absolutnie z kosmosu. I niestety złapał kontuzję pleców paskudną i musiał mecz poddać. Niemiło
Cóż to za pesymizm – spisywać maj na straty po I dekadzie?
Podpisano w oczekiwaniu na (Twoją) majową dwusetkę. 😉
w końcówce maja widać nieśmiałą poprawę, plany już są:)