cóż za wróżebna megawtopa. Zamiast obiecywanych przez wszystkich pogodowych wieszczów dni ciepłych i pogodnych wraca smętna zima. Dziś zdaje się ostatni dzień odwilży przed ostrymi mrozami. Smog wisiał dramatyczny, więc na żadną większą wyprawę się nie odważyłam. I słusznie, bo “dotlenienie” zakończyło się wielogodzinnym drapaniem w gardle. Masakra
- 35,44 km
- 1’50 h
Też się martwię, zwłaszcza, iż nie wiadomo czy mróz będzie przez tydzień czy dłużej. Z drugiej strony w lutym zima ma prawo być.
Nie narzekać :-). Syberyjskie mrozy które nadchodzą zmrożą Zegrze i już jest pomysł na bezsmogową jazdę po lodzie. Pozdrawiam.
pomysł na syberyjskie mrozy mam inny, jedynie słuszny – przeczekać. Ale intryguje mnie jaka jest zależność smogu/lodu/Zegrza? Jest jakaś?
Syberyjski mróz posłuży tylko do zamiany wody w lód w Zalewie Zegrzyńskim. Jazda rowerem możliwa tuż po zelżeniu syberyjskich mrozów, ale przed odwilżą :-). A podczas jazdy na tak otwartej przestrzeni smog nie występuje. Taką widzę zależność na podstawie doświadczeń z Zalewu Wiślanego – http://marecky.bikestats.pl/index.php?did=435788 🙂
Ja po Zalewie jeździłem zimą na łyżwach. Rowerem bałem się, że się będę ciągle przewracał.
Trochę śniegu nad lodem na pewno jest potrzebne, bo jazda tylko po lodowej tafli to raczej tylko na tyłku 🙂