załapałam się do final eight czyli do rozgrywek masters w klubowej lidze MĘSKIEJ, co MIMO DWÓCH TYTUŁÓW na koncie jest niewątpliwie największym moim osiągnięciem tenisowym so far. Dzisiaj była faza grupowa, zatem rower służył wyłącznie rozgrzewce i dojazdowi. 3 mecze do 9 wygranych setów, trzeba było siły oszczędzać:) No i w jednym starciu udało mi się mocno powalczyć, przegrałam do 7 z zawodnikiem nr3! dwa pozostałe bez historii – ale to przecież mój debiut:))
- DST 47.20km
- Czas 02:19
- VAVG 20.37km/h
fantastycznie ciepły, bezwietrzny wieczór – dzień pod znakiem tenisa ale myśli już krążą wokół rowerowych planów:)) Podobno mają być upalne dni next week…