no więc od dzisiaj już to wiem NA PEWNO – szosa nie jest moją bajką. To znaczy szosa czyli asfalt jest, zawsze będzie. Ale szosa czyli kolarzówka zdecydowanie nie. Dziś był mój szosówkowy pierwszy raz. Zawsze chciałam spróbować ale nie na tyle mocno, żeby sobie test zorganizować. Ale skoro już został dla mnie zorganizowany to skorzystałam, bo i jak odmówić. Test wypadł słabo. Obawa przed wybiciem zębów kolanami i totalnym spłaszczeniem…no spłaszczeniem:) nie była najgorsza. Ale jak tu zahamować jak te klamki nijak nie dosięgają się? Te przerzutki to też diabli system. Nie ma bagażnika!! Niee chcę… Powrót z testu na niebieskim był prawdziwą rozkoszą:))))
- DST 24.37km
- Czas 01:08
- VAVG 21.50km/h
Do każdego roweru trzeba się przyzwyczaić, dopasować aż stanie się on częścią nas. Gdybyś dłużej pojeździła na kolarzówce też byś z czasem przywykła
Bez przesady. Po jednej przejazdzce nie mozna ferowac takich opinii. Szosowka ma byc ustawiona pod konkretnego rowerzyste. Wysokosc siodla, pozycja siodla przod-tyl, wysokosc kierownicy i jej nachylenie, dlugosc mostka. Klamek w gornym chwycie na pewno siegasz (kciuk zawiniety na kierownicy, reszta palcow na klamce). W dolnym chwycie to moze byc problem, ale tak trzeba ustawic klamki na kierownicy, ze trzy pace srodkowe ich dosiegna. Dzwignia jest wieksza, niz w chwycie gornym, wiec nawet jeden palec wystarczy, aby hamulce zadzialaly. Rozwarcie spoczynkowe klamek tez sie reguluje, bo wiadomo, ze kobiece dlonie sa generalnie mniejsze. Do zmiany biegow trzeba sie przyzwyczaic, ale po kilku jazdach robi sie to instynktownie.
Wiadomo, ze po przesiadce z gorala albo trekkingu szosowka to szok. Cierpliwosci, a na pewno sie Tobie spodoba. Pisze z doswiadczenia, bo tez mnie poczatkowo od szosy odrzucalo, a teraz wrecz przeciwnie.
macie zapewne rację, tylko że ja wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie dla mnie małżeństwo z rozsądku:))) a rower był przygotowany do testu specjalnie dla mnie