to naprawdę nie ja byłam pomysłodawcą. Bo przysięgam ani mi w głowie było, żeby ruszać nocą na tzw inauguracyjny noworoczny rower. Czarną nocą. Z mgłą owszem nader klimatyczną – jak z Dickensa. Ale on chyba nie jeździł w tej mgle na rowerze? więc mógł się do woli napawać klimatem. W tej swojej dorożce, dyliżansie czy co to tam było…
Najwyraźniej opinia panuje taka, że ja zawsze chętnie na rower (żeby nie wiem co) i wszelkie protesty że to własnie akurat nie jest moje największe marzenie o godzinie 2.05 na nic się zdały. Pojechałam. Więc nocne 7,72 plus – już w miłym słoneczku – klasyczna sierakowska rundeczka okraszona spotkaniem z JAJACKIEM. Rundeczka miała być rozgrzewką przed turniejem, ale pijusy nie stawiły się w wymaganej ilości. Cieniasy. Tak zmarnować turniej!
- DST 51.27km
- Czas 02:50
- VAVG 18.10km/h