od kilku dni wieje dramatycznie i na dziś prognozy też były huraganowe. Łączę zatem siły z wiatrem mordercą, wybierając tak trasę, żeby chociaż teoretycznie mieć go po swojej stronie.
Toruń!
A właściwie okolice Torunia:), bo dworzec tzw Główny jest szczęśliwie niemal poza miastem ulokowany i chwila moment wystarczy, żeby być już W TRASIE,
a po kilometrach dokładnie 20 już w PRAWDZIWEJ TRASIE:)),
czyli na “dziesiątce”.
Nie wiem, jak tu jest w tzw zwykły dzień, bo trasę toruńską na wszelki wypadek obstawiam zawsze w niedzielę, albo inny luźny dzień jak np dziś – środek długiego weekendu. I wtedy jest pusto. Tnę sobie przyjemnie chciałoby się powiedzieć, chociaż to nie do końca prawda, bo wiatr jest przeokrutny
i niby miał wiać w plecy a wieje zewsząd i kierę z łapek wyszarpuje, więc powiem tylko: tnę sobie:) Do Sierpca.
Gdzie skok w bok
i zaczyna się moja arcyulubiona część czyli asfalciki przez Zawidz i Koziebrody do Raciąża, gdzie niestety rozgrzebany remont wylotówki nijak nie posuwa się i objazdu szukać trzeba, szczęśliwie znajdując.
I już za chwileczkę już za momencik
Gród Mazowiecki wita czym chata bogata, a dziś bogata jest botwinką i naleśnikami z truskawkami. I śmietanką:)))
Z Grodu z dużym obciążeniem ruszyć niełatwo, ale że to już ostatnie 80km więc prawie jak pod domem toczę się leniwie przez fajne nadwkrzańskie tereny,
aż w końcu gdzieś za Borkowem znowu łapię kadencję.
Dla mnie fajna trasa typu light, żadnego kluczenia, dobry asfalt, mały ruch, dużo wodopojów po drodze. Trochę hopek Kikół/Lipno co smaczku dodaje.
- DST 254.33km
- Czas 10:06
- VAVG 25.18km/h
mapka ze stravy jest tutaj