pogoda w dalszym ciągu… literacka. Czyli umożliwiająca nadrabianie książkowych i prasowych zaległości. Poranna rozgrzewka zakończona ucieczką w ulewie. Jak tylko lać przestało zaatakował huraganek. No masakra. Ale na dobre mi wyszło, bo wieczorny mecz był tak mega intensywny, że gdyby dystans poranny był większy to mogłabym nie pociągnąć. A tak – grało mi się absolutnie prześwietnie. Wreszcie pokazałam wszystko, co potrafię:)
- DST 26.16km
- Czas 01:11
- VAVG 22.11km/h