22.09 = DbS. Dzień bez samochodu. Czyli dzień z….????
:)))
Cały tydzień od środowej magic wycieczki do Płocka pogodowo był paskudny. Zimno i ponurzasto. Ale wczoraj jakieś już promyczki zaczęły się pojawiać i rzekomo miały się pojawić też dziś, w towarzystwie wiatru mocnego z północy. Więc chociaż ciepła specjalnego nikt nie zapowiadał to przecież ludzkość wynalazła kurteczki:))
Ooooo, jak się ryzyko podjąć opłaciło!
Olsztyn
same zaproponował pocztówki. Plus OCZYWIŚCIE pyszności w Planktonie (dziś cieplutki gofr z bitą śmietaną) – w końcu PO TO między innymi są olsztyńskie wyprawki:)))
No i tyle było tego słońca, żeby ten Plankton się udał i pocztówki. Wtedy było, kiedy najbardziej było mi potrzebne. A ledwo nos za Olsztyn wystawiłam dosłownie w kwadrans sezon na pocztówki się skończył. Więc urok Kudyp, Wulpińskiego i serwisóweczek ślicznych niestety nie wydobył się.
Ziąb był wściekły ale i tak bardzo mi się podobało – śmiganko z huraganem w plecki (i-cóż-że-zimnym) po cudnych asfalcikach i pagórasach – no kocham tę traskę. Lajcik total.
Luz, reset, odmóżdżenie i czysty fun. Mniam mniam wyprawka:)))
- DST 123.20km
- Czas 05:49
- VAVG 21.18km/h
mapka ze stravy jest tutaj