rano omal nie spóźniam się na pociąg porzucając kolejne warstwy nałożonego przezornie w oczekiwaniu na poranny ziąb ubranka. Bo o 6.30 jest zaskakująco ciepło!
W Działdowie ląduję przed 9, jest na tyle przyjemnie, że spędzam kilka miłych chwil na przyorlenowym skwerku z energetyzującym kubeczkiem w łapce:)
Z Działdowa ruszam w kierunku Nidzicy przez Kozłowo. Ruchliwy wyjazdowy pagór został wyposażony w wypasioną ścieżkę. A właściwie DROGĘ rowerową.
Kolejne pagóry na wyremontowanej niedawno drodze wpadają gładko. Aż szkoda skręcać
ale jednak w Kozłowie odbijam w lewo, bo mam sekretny plan. Nowa droga! Co prawda tylko kilka kilometrów, ale zawsze. Fajny objazd Nidzicy – przez Rogóż i Szkotowo
droga urokliwa i pusta. Dojeżdżam do Szkotowa, 3km i jestem w Rączkach. Gdzie czeka mnie już już moja ulubiona rowerowa autostrada. Ale tuż przed daję się skusić obietnicy, że zaraz za rogiem czeka na mnie raj. MAZURSKI RAJ. W Januszkowie. 8km do raju? Wchodzę w to! Przy okazji mam zamiar zeksplorować przejazd na Mielno czyli łącznik do drogi z Lubawą. Telepię się 4 km po dość fatalnym asfalcie tylko po to, żeby odkryć, że raj nie dla mnie. Bo nagle kolejny drogowskaz kieruje mnie na następne 4km w piachy. Odwrót!
Wracam do Rączek. I śmigam 25km, które są prawdziwą przyjemnością
Mimo narastającego głodu olsztyniecką Zielarnię omijam szerokim łukiem. Bo mam kolejny zwiadowczy plan. KORMORAN MIERKI!
postpeerelowski relikt próbuje zaistnieć w nowej rzeczywistości. Potencjał ogromny ale skala problemu też gigantyczna. Trochę nie widać pomysłu, konceptu, strategii. Restauracja PANORAMA oferuje piękny widok na jezioro przez…szczelnie zamknięte okna:( na spękanym podjeździe tkwią rachityczne plastikowe stoliki. Trochę widać i stąd jezioro… Porzucam nadęte menu na rzecz propozycji dla dzieci. To mój sprawdzony patent na szybkie i smaczne jedzonko. Działa i tym razem. Pyszna pomidorówka i knedelki. Mniam:)
Po knedelkach droga 58 podoba mi się jeszcze bardziej a pagóry same wpadają pod oponki:) Uwielbiam te klimaty
a najlepsze jest to, że gdy po 20km skręcam w 598 to czeka mnie kolejnych 20km identycznej przyjemności:)
Omijając przydrożne pokusy
jadę aż do Bartąga, gdzie po ubiegłorocznym remoncie świetnie ćwiczy się…zjazdy:))
Cudowna droga. A na końcu prawdziwa nagroda. Przepiękne jezioro Wulpińskie:)
ten wpis był prawdziwym testem cierpliwości i..pamięci. Bo przez nieudolność skasowałam poprzednia wersję oprowadzoną, DOCYZELOWANĄ do tego właśnie miejsca…
- DST 136.19km
- Czas 06:01
- VAVG 22.64km/h
do tej wycieczki jest mapa
Jest zdjęcie Niebieskiego opartego o drzewo. Dlaczego on ma takie wielkie sakwy? Przecież to tylko jednodniowa wycieczka.
pierwszy dzień trzydniówki:)