3 dni po kilkanaście kilometrów plus wczoraj niecałe 50. Pogoda dostosowała się do mojego recovery planu i zaproponowała temperatury kilkunastostopniowe w towarzystwie wichury. Żebym jakoś nadzwyczajnie odpoczęła to nie powiem, jazda to jest już chyba mój stan naturalny:)))
Dziś dzień fantastyczny, dwadzieścia kilka stopni, słoneczko i prawie bezwietrznie. No to Górki:))
- DST 109.99km
- Teren 1.90km
- Czas 05:06
- VAVG 21.57km/h
lajtowa z założenia setunia nie taka znowu light, sąsiedztwo dba o nocne atrakcje akustyczne w wykonaniu pomieszkującej na czas remontu ekipy. Nie chcecie wiedzieć… Może dlatego moja regeneracja niezbyt efektywna a łatwa setka najeżyła się hardkorem. Wpis też taki trochę nieskładny, więc może już pora na dobranoc. Chwilowo panuje cisza!