trafił się w końcu jakiś dzień bonusowy, z wiatrem małym i słońcem które było chociaż być nie miało:))
Najwyższa pora, bo lato na finiszu a głód jazdy nie zaspokojony. Mam nadzieję, że wrzesień z październikiem jak co roku coś mi jeszcze wypadowego przyniosą. Bo dzisiejsza przystawka tylko apetyt zaostrzyła:)))
Nigdy-się-nie-nudząca rundka wokół KPNu jak zawsze sporo przyjemności z jazdy przyniosła, oprócz momentów przymusowych postojów kiedy odkrywałam że strava znowu ma problem. Będzie z pięć albo i sześć razy. Masakra.
- DST 138.21km
- Czas 07:04
- VAVG 19.56km/h
mapka ze stravy jest tutaj