jak to w Święta – jest czas na wszystko, ale nie na rower:( pierwsze dzisiejsze kilometry łapałam więc bardzo rano, co łatwe nie było bo idiotyczna zmiana czasu ukradła mi cenną godzinę.
Wychodziłam w zupełnie mlecznej mgle, ale bardzo szybko przebiło się wielce zachęcające słoneczko
nie tylko ja cieszyłam się wiosennym ciepełkiem, byli też inni amatorzy
a wśród nich oczywiście niebieski, wielki słoneczka admirator:)
część druga po południu, słoneczka już mało niestety było:(
- DST 89.54km
- Czas 04:18
- VAVG 20.82km/h