tfu tfu, żeby nie zapeszyć ale skoro udało się dziś roczne 24000km przekroczyć to już chyba do trzeciej z rzędu ćwiartki jakoś grudniem dociągnę. Pandemiczne bezogrzewcze i bezciasteczkowe jazdy zimowe co prawda dłuższych wypadów nie wróżą (a jeszcze szamani śniegowymi opadami straszą!) – ale wiele mi nie trzeba:))
Już dziś nieźle przymroziło nocą
a po kilku chwilach zachęcającego porannego słońca zrobiło się pochmurno i dramatycznie zimno. Dopóki jeszcze świeciło żyłam w przekonaniu, że jadę do Wierszy, które to przekonanie znikło zaraz za Dębiną i natychmiastowy został wykonany odwrót – dzięki czemu w nie najgorszej choć lekko zmrożonej formie do domu dotarłam. Plus 3 ale odczuwalna raczej minus 3. Przynajmniej dla mnie:(( No ale jest te dobra wiadomość, odebrałam książki zamówione w Bonito:))))
- DST 74.70km
- Czas 03:53
- VAVG 19.24km/h
mapka ze stravy jest tutaj