na dziś wróże zarządzili wiatr północny a ja zarządziłam kolejowy wypad do Ciechanowa. Bardzo podobała mi się wyprawa z 28.03.2017 i postanowiłam ją powtórzyć. No ale od 28 marca minęły już prawie 2 miesiące, można się pokusić o złapanie wcześniejszego pociągu. Jest taki mój faworyt na ciechanowskie wyprawy. Startuje przed 7, i – jak poinformował mnie pan maszynista – jedzie “w trybie stosześćdziesiątki w podwójnym składzie”. Bo jest to pociąg przyspieszony, prowadzony przez dwóch maszynistów. Nie wszędzie się zatrzymuje, ale w Gołotczyźnie owszem tak. Wysiadam! ten pociąg i tak do Konopek nie jedzie, w Ciechanowie koniec.
z Gołotczyzny do Ciechanowa jak zawsze przyjemnie a w Ciechanowie odkrywam nowe miłe miejsce – nie ma ich tam zbyt wiele
odkrywam też niespodziankę doraźnie fatalną ale perspektywiczną – remont tej koszmarnej kostki na drodze wyjazdowej do Mławy. Na razie nie ma jak jechać, rozryty asfalt, chodniki, trawniki – masakra. Tracę sporo czasu ale wpadam na pomysł – nie jadę do Czeruchów ale zaraz za Ciechanowem skręcam na Niedzbórz
nie byłam tu już całe lata i piękny asfalcik przyjemnie mnie zaskakuje. Dzień pełen niespodzianek:))) Do Chotumia dojeżdżam zatem z innej strony i wydaje się, że to jest optymalny wariant ciechanowskiego turu. Tylko to rozryte trzeba obwodnicą ominąć.
Dalej jadę już zgodnie z planem i powtarzam wiernie trasę z marca. Za Chotumiem Ościsłowo, Młock i już zaraz
Mazur prezentuje się pięknie. Jak zawsze:))
Dalej też jest fantastycznie, Ojrzeń, Joniec, Borkowo – same moje ulubione klimaty
plus długie i przyjemne larwionko na Lisiej Polanie
do tej wycieczki jest mapa, jechałam według niej od Chotumia, wcześniej tak jak w opisie
- DST 146.32km
- Czas 06:45
- VAVG 21.68km/h