rowerem po Mazowszu 2017

pierwsza w tym roku WYPRAWA. Żeby wyjazd do kategorii wypraw się złapał spełniać musi określone warunki, z których to warunków najważniejszy taki: daleko ma być:)) Pożądany jest też element kolejowy i wstawki eksploracyjne – if possible. Element kolejowy wystąpił

a i eksploracyjny takoż – wysiadłam dziś na stacji Konopki (przed Mławą), jest to stacja z dodatkowym torem do mijanek (przez co pociągi Kolei Mazowieckich stoją tam ponad 10 minut czekając na przepuszczenie Pendolino, co stało się bezpośrednim powodem dla którego postanowiłam zakończyć jazdę pociągiem właśnie tam) i z imponującym przejściem podziemnym Z POCHYLNIAMI dla rowerów ciągnącymi się kilometrami i z czytelnym oznakowaniem pt WYJŚCIE DO MIASTA (miasta nie znalazłam, były tylko Konopki:)))


Plan zakładał zjazd 615 do Ciechanowa a potem przez Gołotczyznę i Gąsocin do Nasielska, jednak w Czeruchach oświeciło mnie, żeby jednak jechać przez Niedzbórz. Bo rzadko tam bywam, bo klimatycznie no ale przede wszystkim dlatego, że słabo wiało i mogłam się pokusić na odbicie pod wiatr (skoro go nie było:))

droga przez Niedzbórz jest fajna, trochę na początku wertepiasta ale szybko się poprawia. Żeby dostać się do Chotumia (z Czeruchów w linii prostej pewnie ze 4km) trzeba pojechać najpierw w bok do Niedzborza 7km a potem te same 7km przez Czarnocin wrócić. Inne opcje tylko po piachu. Ale jest pusto, cicho i po stronie Czarnocina nowy asfalt. Fajnie.
Z Chotumia do Ościsłowa też gładko po ubiegłorocznych remontach. Za Ościsłowem jest Mlock i zaczynają się emocje – jak przeżył zimę Uparty Mazur? Dobrze!

tankuję czekoladę na Orlenie w Ojrzeniu i śmigam do Nowego Miasta – po nowym asfalcie rzecz jasna

szkoda, że pierwsze 5km od Ojrzenia garbate zostało. 
Ciąg dalszy przyjemności za NM – droga przez rozkosznie pusty o tej porze roku Joniec

w międzyczasie wychodzi słońce i robi się cudownie ciepło, temperatura z 11 stopni o 13 wzrasta do 17 o 15:)) Czas pomyśleć o jakimś odpoczynku. Skoro jestem tuż obok Lisiej Polany…

to pora przetestować kolejny nowy asfalcik – z Borkowa. U Lisa jak widać letnia odsłona jeszcze nie gotowa

ale improwizacja się powiodła.
Nad Wkrą

jadę powoli rozkoszując się widokiem, ale za Pomiechówkiem przyspieszam i jestem w domu przed zmrokiem. 

Rewelacyjna trasa, dużo świetnych asfaltów, drzew (a nawet lasu). Mały ruch, duży spokój:)) 
do tej wycieczki jest mapa

  • DST 145.59km
  • Czas 06:43
  • VAVG 21.68km/h

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *