dzień rowerowo darowany od losu. Wróże zapowiadali ulewy od rana. Rano nadeszło suche zatem zmienili zdanie i zapowiedzieli opad w południe. To mnie zachęciło, żeby ryzyko podjąć i do pracy rowerkiem jednak pojechać (a potem niech dzieje się co chce). Tymczasem lać zaczęło dopiero wieczorem i udało mi się jeszcze małą rozgrzewkową pętelkę dokręcić i nawet na tenisa rowerem pojechałam, chociaż już w lekkim deszczu. Dopiero powrót był na mokro, no ale przecież i tak po grze planowałam natychmiastowy prysznic:)) Gra coraz lepsza, chociaż znowu wypuściłam seta ze stanu 5:3. Żesz…
- DST 55.95km
- Czas 02:38
- VAVG 21.25km/h