po fajnym wypadzie czwartkowym, który tak udanie zapoczątkował czerwcowy długi weekend plany na kolejne dni były bardzo liczne. Tymczasem piątkowa pogoda spowodowała weryfikację. Ukręciłam jakieś deszczowe kaemki ale apetyt nie został zaspokojony – chociaż próbowałam go wieczorem poskromić w nowej łomiankowskiej knajpce:))
Sobota niewiele lepsza. Za to niedziela- na którą nie liczyłam specjalnie jako że to czas powrotów i komunikacyjnego tłoku – przyniosła tak piękną aurę, że wypad stał się imperatywem kategorycznym:)))
W ICku, którym jechałam w olsztyńskie doznałam olśnienia i w ostatnim momencie ewakuowałam się w Działdowie. Skąd wróciłam rowerkiem do domu unikając wszelkich podróżnych zatorów. Rano było kompletnie pusto, co dodało uroku moim ulubionym asfaltom. Najpierw 544 do Mławy. Potem 615 do Ciechanowa i odkryty ostatnio skręt na Niedzbórz – ale nie w Czeruchach tylko w samym Ciechanowie. Od razu na pierwszym rondzie skręt przez wiadukt na obwodnicę i pierwsza w prawo (ulica Kwiatowa). Stąd już według mapy – Chotum, Sulerzyż, Ościsłowo, Młock, Ojrzeń… Same super klimaty. I długi popas u Lisa:)
- DST 184.75km
- Czas 08:03
- VAVG 22.95km/h