poranna mania. Wkra

cykl “poranna mania” wypączkował wraz z solidnymi tegorocznymi upałami.
W ubiegłych latach też zdarzało mi się wyruszać bardzo wcześnie, ale to takie bardziej sporadyczne było. Tymczasem 2022 zaproponował kilkukrotnie fale mega żaru nie do wytrzymania w ciągu dnia ale za to z cudnymi porankami.  Którym nie mogłam się oprzeć.
W lipcu kilka dni było tak dramatycznie gorących, że mimo wyjazdu przed godziną 5 więcej niż 60-70km nie byłam w stanie uciągnąć. Częściej jednak poranna wyrywka dawała satysfakcjonującą stówkę. Czasem była to pętelka przez Górki, a czasem dzida na północ – taka jak dziś.

Jedyny słaby punkt tej traski to przeprawa przez Wisłę i potem Narew w NDM, nieprzyjemne te wiadukty i mosty – ale za to widoczki smakowite. Od jakiegoś czasu wrzucam tu na luz i pełznę chodniczkami, po ostatnich remontach jezdnie przy bokach wypaczeń dostały (!!!), były co prawda jakieś frezy ale w międzyczasie przeflancowałam się na te chodniki, wąsko ale przynajmniej pocztówki fajne i  żaden TIR mi nie dyszy w plecy:)))
Jak już mosty za mną to same zostają przyjemności. Z 3 wariantów dojazdu do Borkowa nad Wkrą najbardziej lubię ten przez Wymysły, zwłaszcza po ostatnim asfaltowaniu:)

W sumie zabawne jest to, że lubię tędy jeździć tylko W PIERWSZĄ stronę, jakoś nigdy tędy nie wracam, wtedy zawsze wybieram Goławice albo Kosewo, nie wiem czemu tak ale tak:))))
Dziś dylematu nie ma bo nie wracam, pcham na północ z wiaterkiem w miarę w plecy, no bardziej w plecy niż nie.
Borkowo i Wkra

zachwycają mnie zmianami, nie żeby jakiś szał może ale pamiętam jaka tu pustynia i step marny był, jaka nędza. No naprawdę, miło patrzeć.
Cieksyn trochę popękał przez ostatnie lata za to las podrósł

i super się tędy w narastającym upale jedzie.

10km przyjemnie mija, teraz dyszka treningowa. Najpierw 5km pod wiatr w stronę Nasielska, skręt do Klukowa i kolejna piątka już z bardziej pomocnym wiatrem ale za to pod konkretną górkę. Niemniej jest nagroda:)

Kolejna piątka to piękny asfalt i kilka fajnych zjazdów. 
Dziś na tym koniec, do “standardowego” Gąsocina następnej piątki już nie jadę bo już za momencik złowię truchło dowarszawskie tu, w Kałęczynie.

I tylko szkoda, że pobudka o 4.30 to jest już sporo PRZED świtem, już nie tak żwawo jak w lipcu się wstaje. Bo świetne są te przedpołudniowe stówki!

  • DST 107.33km
  • Czas 05:02
  • VAVG 21.32km/h

Mapka ze stravy jest tutaj, nie obejmuje powrotu z dworca i krótkiej włóczęgi po mieście

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *