jak w tytule:)
na termometrze niby wysoko, ale miejscami śnieg trzymał się jeszcze całkiem nieźle. Podobnie jak lód na wiślanych rozlewiskach w NDM.
Wiało tak dramatycznie, że nawet nie rozważałam innej opcji niż powrót pociągiem. Do Pomiechówka jechałam niby z wiatrem w plecy, ale bokami szarpało potężnie i pełnego komfortu nie było. Cudowne natomiast było doznanie ciepłego powietrza, nawet ptaki poczuły wiosnę i dał się słyszeć radosny trel. Wśród drogowców też pełna wiosenna gotowość, w zachwycie nad wykreowanymi zimą falami Dunaju w ramach “udogodnień” dla rowerzystów na Rolniczej już poustawiali znaki zakazu jazdy jezdnią. Przeprowadzone przeze mnie przezornie w styczniu testy alternatywnych opcji opłaciły się – wyczajony wówczas objazd debilnej ścieżki zaczyna się 100m za znakiem zakazu. Z satysfakcją skorzystałam:))
A w Pomiechówku w końcu wyszło słońce. Byle do marca!
- DST 59.61km
- Czas 02:56
- VAVG 20.32km/h