cóż to był za dzień fantastyczny! W ogóle, wcale, zupełnie NIE ZMARZŁY MI KOPYTKA! już zapomniałam że może być tak pięknie:)
wróże zapowiadali ciepełko chłodzone bardzo mocnym, huraganowym wręcz wiatrem. Wybrałam się więc na grubasie, gotowa w każdej chwili uciekać do lasu. Tymczasem – co za niespodzianka – ciepełko do Wawy dojechało, a wiaterek nie:) Jadę, jadę – nic nie dmucha. Jadę więc dalej:))) Takie rewelacyjne warunki były aż do wczesnego popołudnia, kiedy to wyjrzało słoneczko a wraz z nim powiało dość konkretnie. Ale ja już wtedy pętelkę mariewską miałam zaliczoną i pozostał mi tylko powrót do domu. Z wiatrem mniej więcej w plecy:)
Patrząc na prognozy to już chyba na dłuższy czas będzie koniec przyjemności. Pozostanie czerpać zadowolenie z przełamywania niechęci do jeżdżenia w błocie i zimnie:(((
- DST 82.33km
- Teren 2.90km
- Czas 04:01
- VAVG 20.50km/h