magia Puszczy Piskiej cz.1

upały nastały sakramenckie. Takie na granicy (prze)życia w dzień, ale z cudowną temperaturą w nocy. I o świcie. Więc ruszam po odrobinę magii w ten świt.
3.30. Start!

Mimo niedzieli truchło do Małkinii z odjazdem 4.40 z Wileńskiego widnieje w rozkładzie. W mocno postępującym rozkładzie są też pasażerowie. Truchło wiezie dogorywające imprezowe trupy. Znaczy eeee…. grupy. Do Ząbek. Do Wołomina. Do Tłuszcza… Uffff. Ostatni dojechał aż do Małkinii. Bo zaspał. (ale miał rower to te dwie stacyjki z powrotem do końca dnia jakoś ogarnie:)))
Ja też ogarniam. Skrócik z dworca myk od razu na wypadową  “wylotową” ulicę Kościelną. 
I od razu zaczyna się fun:))

Który trwa. Długimi kilometrami. Przez Daniłowo, Nieskórz, Króle Duże, Pęchratkę, Srebrną, Szumowo do Śniadowa. Tam ruch nieco wzrasta, objawiają się też mocno już zaawansowane prace przy – jak rozumiem – obwodnicy Łomży 

(bo planowane połączenie kolejowe Śniadowo-Łomża to raczej nie jest).
W ruchu narastającym dynamicznie osobowym

(i temperaturze wzrastającej proporcjonalnie doń) docieram do skrzyżowania z krajówką w Chojnach. Gdzie miłą odkrywam niespodziankę. Kulinarną.

Już przyuważyłam podczas wrześniowej ubiegłorocznej wyprawki miejsce zachęcające koło Orlenu. Dziś miejscu temu (“U Kurpiewskich”, otwarte codziennie 10-20) mówię SPRAWDZAM.
Chłodniiiiiiczek. I wszystko jasne:))) Była też doskonała jajecznica. Goście (liczni!!!) zachwalali pierogi.
No to teraz mogę się zmierzyć z niezbyt przyjaznym asfaltowo ciągiem dalszym. 
8km do Nowogrodu

nie jest najciekawszym odcinkiem dzisiejszej trasy…
Za Nowogrodem podkusiło mnie przetestować 648 do Kolna.

Znaczy prawie do Kolna. Bo ona kończy się wylotem na krajową 63 a to co na niej dobre niestety dość szybko się kończy. Najpierw robi się wąsko. Potem dramatycznie dziurawo i wyboiście. A potem jest 9km 63 co da się przeżyć przy niedzieli ale w tzw “zwykły dzień” nie chciałabym tędy jechać.
Jest problem z tym przedarciem się do Kolna. W sumie nie tyle Kolno mi potrzebne co Kozioł. Żeby dalej boczkami przez Łachę jechać.
Fajny dojazd do Kozła jest od strony 647, ale weź się tam dostań.  W zeszłym roku jechałam z Nowogrodu przez Dobry Las. Tam asfalt był straszny, męka nic nie dała bo do Turośli przez Cieciory rzekomo 6km bez asfaltu – lokalni powiedzieli. Uchetałam się a i tak wylądowałam w Kolnie (przez Janowo, w końcówce już asfalt lepszy ale bardzo naokoło).
Skręt w Czerwonkę do Kozła za Kolnem OK, ale szybko….

robi się nie OK. Mocno nie OK.

I jeszcze ten ulepszony kawałek który tym bardziej pogłębia rozczarowanie. W sumie kolejne 8km męki (dobrze chociaż, że ładnie). A wszystko żeby dobrać się do wjazdu do Puszczy P przez Kulik. Jest tak pięknie a tak rzadko tędy jeżdżę! (z powodów jak wyżej).

I nie zanosi się na jazdę częściej bo 648 się zdecydowanie nie sprawdziła. 
Najlepszą z opcji dojazdu do końcowego przystanku w Jabłoni pozostaje 645 (bardzo dobry asfalt) do Łysego i dalej tradycyjnie przez Zalas, Karpę, Łączki etc. Pięknie. Uwielbiam. Tylko że wtedy nie jedzie się przez Kulik… 
(z ostatniej chwili – w Zalasie leją asfalt na Ksebki. Z Ksebek jest przejazd do Łachy przez Zimną – jest na mapie bo nie wiem CO tam jest. Więc teoretycznie można by do skrętu na Kulik od tej strony próbować jechać. Przetestuję:)))
Ale dziś – przez Kulik. Jabłoń tuż tuż. Dziś mam duuużo czasu przed zachodem:)))

  • DST 156.86km
  • Czas 07:29
  • VAVG 20.96km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *